Wietrzę w dzień, wietrzę w nocy,
Robię wszystko co w mej mocy,
Żeby ładnie tu pachniało,
I powietrza nie brakowało.
Przeciąg z rana i z wieczora
Bo nieważne jaka pora.
Choćby nie wiem jak się starać,
Tego smrodu co niemiara.
Smrodem wszystko przesiąknięte
Lecz poddawać się nie będę.
W walce swojej nie ustanę,
Okna wszystkie pootwierane.
I na oścież i na przestrzał,
Wicher wieje, chcieć nie przestał.
Choć niektórzy siedzą w swetrze,
Ja wciąż wietrzę, wietrzę, wietrzę.